Kiedy w połowie marca ogłoszono narodową kwarantannę, wiadomym było, że przed branżami związanymi z usługami, turystyką i produkcją kilka nerwowych tygodni. Niewiele jednak wskazywało, że kryzys dotknie rynek nieruchomości. Już wiemy, że scenariusz może być inny. Kto straci, a kto zyska na zamrożeniu gospodarki? Oto możliwe scenariusze zdarzeń

O kredyt będzie trudniej 

To, co już jest widocznym trendem na najbliższe kilka bądź kilkanaście miesięcy to większe trudności ze zdobyciem kredytu hipotecznego, a co za tym idzie, mniejszy popyt na zakup mieszkania na kredyt. Banki prawdopodobnie zwiększą wymagany wkład własny, a osoby prowadzące działalność gospodarczą czy będące zatrudnione na UoD i UZ będą miały większe trudności z zaciągnięciem kredytu. 

Mniej ludzi będzie chciało brać kredyt 

I to już w zasadzie nie prognoza, a fakt. “Marcowe statystyki BIK wskazywały na spadające zainteresowanie kredytami hipotecznymi. W marcu tego roku liczba wnioskowanych kredytów mieszkaniowych była o 7,6 proc. niższa w porównaniu z marcem 2019 roku. Co istotne, w analizach wyraźnie wyróżniają się okresy sprzed pandemii i w jej trakcie. Liczba wniosków w dniach 16–22 marca spadła o 19,1 proc. w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego oraz o 12,9 proc. w stosunku do ostatniego tygodnia przed pandemią (9–15 marca)”  – można przeczytać w analizie ekonomicznej opublikowanej w serwisie Wprost. 

Niepewność przyszłości, brak jasnego planu odmrażania gospodarki oraz obawa przed utratą pracy prawdopodobnie zniechęci tych, którzy mieszkanie chcieli kupić dla siebie, w większości finansowane przez banki. Może to wpłynąć moim zdaniem na ceny mieszkań deweloperskich, ale raczej nie w topowych i prestiżowych lokalizacjach, lecz w tych z przeznaczeniem na zabudowę dla klasy średniej. 

Okazja, by … trafiły się okazje

Chwiejna sytuacja finansowa Polaków może zaowocować pojawieniem się sprzedażowych okazji w lokalizacjach, w których dotychczas pojawiały się bardzo rzadko. Część właścicieli będzie zmuszonych szybko sprzedać nieruchomość, część zrezygnuje z wcześniej zarezerwowanych lokali. 

Kto może zyskać w takiej sytuacji? Kupujący mieszkanie ze środków własnych w celach inwestycyjnych. Nadal nieruchomości to jedna najpewniejszych i najbezpieczniejszych form lokowania oszczędności. Na rynku pojawiło się mnóstwo klientów z gotówką wyciągniętą z banku (często ze strachu przed tym, że Państwo może zabrać pieniądze z kont, ktoś puścił takie fake newsy i popłoch padł na wiele tysięcy posiadaczy lokat w banku). Klienci z gotówką obawiają się również spadku wartości pieniądza, inflacji, więc chcą zainwestować w bezpieczny rynek. 

Airbnb podgryzł ogon wynajmującym 

Światowa pandemia na lata zmieni branżę turystyczną. Głęboki kryzys czeka nie tylko rynek hotelarski, ale także najmu krótkoterminowego, a najbardziej tego doświadczą miasta typowo turystyczne, takie jak Kraków (13 mln odwiedzających rocznie). 

Jak ograniczenie turystyki wpłyną na rynek nieruchomości? Właściciele mieszkań przeznaczonych dotychczas na wynajem turystyczny, by przetrwać zostało zmuszonych zmienić profil swojej działalności i wprowadzić swoje apartamenty na rynek najmu długoterminowego. Już widoczne są na rynku znaczne obniżki wysokości czynszów najmu. Podaż mieszkań znacznie się zwiększyła, a popyt zmalał, przy czym standard mieszkań do wynajęcia znacznie się zawyżył. 

W kogo to uderzyło? W właścicieli kawalerek i niewielkich mieszkań zlokalizowanych wokół centrów miast. Właściciele większych mieszkań, w tzw. osiedlach – sypialniach raczej mogą spać spokojnie. Skąd taki wniosek? 

Z oferty apart hoteli i apartamentów w centrum zechce skorzystać singiel, który czerpie z uroków miasta i chce mieszkać w samym jego środku. Rodzina i pary, dla których ważne są takie udogodnienia jak darmowy parking, parki i place zabaw, raczej na Kazimierzu i Starym Mieście tego nie znajdą. Nadal będą szukać mieszkań na osiedlach nieco oddalonych od tętniącego życiem miasta. 

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat sytuacji branży hotelarskiej? Zajrzyj na mój kanał na YouTube i posłuchaj rozmowy z Katarzyną Konik Gawędą. (podlinkowane)

Własne biurko będzie pracowniczym benefitem 

Pokuszę się o jeszcze jedną wróżbę przyszłości, tym razem w dziedzinie najmu przestrzeni komercyjnych. Śmiem twierdzić, że wiele firm zmieni swoją kulturę pracy i przynajmniej częściowo wprowadzi pracę zdalną do swojego funkcjonowania. Dotychczas możliwość pracy zdalnej była dodatkiem i decydowały się na nią tylko niektóre firmy. Myślę jednak, że jeżeli ten model się sprawdzi i praca zdalna podczas lock down nie wpłynie na efektywność pracowników i przychody firm, wiele z nich zdecyduje się w tym modelu pozostać – kwarantanna to idealny test takiego rozwiązania. 

Jak to może wyglądać w praktyce? Firmy wynajmować będą mniejsze przestrzenie, zabezpieczając dostępnymi biurkami 60 – 80% pracowników, którzy będą z nich korzystać w systemie zmiennym – to model, z którego korzysta już wiele zachodnich korporacji. 

Czy zmiany na rynku nieruchomości będą trwałe? Cóż, trudno teraz stwierdzić. Wszystko zależy od długości trwania narodowej kwarantanny oraz scenariuszy odmrażania gospodarki. Już dziś wiadomym jest, że do końca roku blisko 1 mln Polaków straci pracę. Z drugiej strony jeszcze daleko nam do scenariusza z 2008 roku. I to uważam za dobrą wróżbę!